fbpx

 

 

Targi mother & baby  2014

Targi mother & baby to miejsce pełne nowych pomysłów dla maluszków i mama. Chodząc po stoiskach pełnych kolorowych gadżetów i przydatnych nowinek, zauważyłam z wielką radością ze jest na nich coraz więcej uzdolnionych młodych i świeżo myślących o macierzyństwie firm polskich! I to pierwszy powód mojej obecności w tym miejscu. Drugi powód, dla którego chodzę na targi to taki, że mogę wszystko po dotykać, pooglądać, (bo jak wiemy nie wszystko w rzeczywistości wygląda tak samo jak na zdjęciu). Trzeci powód to, to, że zawsze na targach są fajne rabaty i promocje na wiele artykułów. Oczywiście nie omieszkałam zakupić sobie kilku wielce pożytecznych rzeczy dla moich dzieci i dla mnie…

Wybrać nie było łatwo bo gdyby mój portfel miał odpowiednią grubość to pewnie kupiła bym znacznie więcej, no ale skoro niema ,to przyjęłam zasadę selekcji rzeczy :a ) potrzebne dla mnie, b) potrzebne dla dziecka a najlepiej c) potrzebne dla mnie i dla dziecka jednocześnie J więc same rozumiecie że wybór był ciężki ;).

Kocykowa mgiełka

Kupiłam, więc, bo zbliża się lato: kocyk mgiełkę- wykonany z bambusa o bardzo delikatnym i cieniutkim materiale. Wybrałam go, bo utrzymuje o 2 stopnie niższą temperaturę niż otoczenie, czyli przyda się na bardzo gorące dni….hmm, ale czy w Polsce? Mam nadzieje że tak, że lato będzie gorące i że będę mogła go przetestować J . Wzory… no tu miałam dylemat oczywiście, bo były pyszne, kolorowe babeczki, słodkie kotki, wąsy (teraz takie modne) i urocze sówki. Ja wiedziałam od razu, sówka musi otulać ciałko mojej Helenki J. Kocyk taki kosztuje około 145 zł ale na targach kosztował 119zł.
kocyk mgiełka

 Ochraniacz na pasy

Zosia niedawno zmieniła fotelik, na taki „dorosły” bardziej -zapinany na pasy samochodowe. Bardzo jej się wygodnie w nim jeździ, ale za każdym razem, kiedy je zapinaliśmy, pas wrzynał jej się w szyjkę i robiły czerwone kreski, więc postanowiłam kupić ochraniacz na pasy, ale oczywiście nie taki zwykły!. Moje kryteria- ochraniacz musiał być: oczywiście dziewczęcy, kolorowy, mięciutki, cienki (żeby nie miała takiej buły pod szyją), ale czy taki znajdę?, no na szczęście znalazłam!, bo jak wspominałam nasze polskie firmy przestały bać się kolorów i wzorów. Wybrałam dla Zosi cieniutki i mięciutki dwustronny ochraniacz na pasy z wzorem matrioszek, w kolorze….hmm, no dla mnie osobiście ciężkim do opisania więc zobaczcie same- niżej. Koszt to około 45-50zł

 

ochraniacz na pasy, przedawany w zestawie po 2.
 

 

Woreczki na pierdułeczki

Kolejnym zakupem była rzecz z rodzaju” potrzebne dla dziecka i dla mnie” polskiej młodej firmy. Woreczki na wszystko dosłownie, bo w zależności od wielości można w nie włożyć podobno wszystko! .Cukierki( to właśnie ta opcja dla dzieci), kosmetyki ( to ta opcja dla mnie), jedzenie, brudną pieluchę, zasikane majtki (kiedy maluch oducza się korzystania z pieluch idzie ich dużo). Wersja dla rodziców o mocnych nerwach to włożyć do środka woreczka obsrutaną tetrę lub co gorsza bodziak!, kapcie i ubranka na zmianę (czyli przyda się też do przedszkola) itp. Ja tam dodatkowo jeszcze noszę portfel i klucze, albo jeśli idę z Helenką lub z Zosią gdzieś na krótko to zabieram sobie taki „ekpres pak” (zawartość różni się w zależności od malucha którego ze sobą zabieram) 1 tetrę, 1 pampersa, kilka chusteczek higienicznych, mały krem do dupiny, 1 soczek, banana, portfel, komórkę. Tyle rzeczy zmieści się bez problemów w rozmiar L, bo rozmiary są różne od XS do L, z tym że dwa największe rozmiary można w połowie zapiąć na nap i tym samym zmniejszyć pojemność. Dlaczego te woreczki są takie fajne? A to dlatego że są nieprzemakalne i trudne do ubrudzenia w wewnętrznej części, bo są pokryte specjalną folią z atestami na przechowywanie żywności.
Na zewnętrznej stronie woreczki mają fajne wzorki (kolorowe kropki, rowerki, małpki itp.) Woreczki są na suwak i można ( te większe )przyczepić do poręczy wózka i mieć wszystko pod ręką!. Ja kupiła sobie rozmiar S dla Zosi na przekąskę, rozmiar M dla Heleny na zestaw do zmieniania pieluszki (tetra, pampers, krem) i rozmiar L na wszystkie inne potrzebne i nie potrzebne rzeczy- oczywiście, gdy przyszłam z całym ich zestawem mój mąż się dziwnie na mnie patrzył, pewnie pomyślał „ o super! czym więcej woreczków tym lepiej!”….nie, żartowałam wcale tak nie pomyślał, jego mina zdradzała całkiem inne myśli bardziej zmierzające w stronę „ kobieto po cholerę ci tyle tego potrzebne!”, ach ci mężczyźni! w ogóle nas nie rozumieją. Mały woreczek (rozmiar XS, S) kosztuje około 16-20 zł, Woreczek w rozmiarze M to koszt około 25-30 zł, Wielki ;) worek L to około 30-35zł.Obejrzeć ich zastosowanie można TU, a kupić TU
 
 
 

Śliniak na ślinę

Z tej samej firmy kupiłam też śliniak Stay Dry & Cool Bib dla ząbkującego malucha a właściwie dla jego śliny. Helenka jeszcze nie ząbkuje, ale jak znienacka zacznie to jesteśmy przygotowane! Śliniak ponoć nie powoduje przy długim noszeniu odparzeni i podrażnień, dlaczego? Bo podobno jest taki jedyny na rynku: oddychający, nieprzemakalny i zrobiony z bawełny i oczywiście ma też ładny wygląd. Kupiłam i testuje, na razie zdążyłam przetestować jego nieprzemakalność i rzeczywiście wilgoci nie przepuszcza, ale niestety nie jest przydatny dla maluszków dużo ulewających w jednej chwili, czyli na tak zwany chlust! Bo żygowinki naszego maluszka nie zdążą się w śliniak wchłonąć tylko zciekają z niego.. Ale do małej jednorazowej ilości są rzeczywiście niezłe, więc chyba na ząbkowanie będą idealne. Śliniak ma regulacje dwustopniową za pomocą napów. Sprzedawane w zestawie po dwa koszt to około 40 zł.

 

Nieprzemakalny, oddychający śliniak
 
 

 

regulacja śliniaka
 

 

Przygody piegowatej dziewczynki

Płyty Pippi Pończoszanki czytane przez Edytę Jungowską to nasz hicior!. Zosia uwielbia jej słuchać. Pierwsze płyty kupiliśmy na targach rok temu. Płyt z przygodami Pippi jest sporo do wyboru, bo ta młoda rudowłosa dziewczynka przeżywa wiele różnych przygód. Płytka jest energiczna i radosna, więc nadaje się idealnie na dobry początek dnia, jest też długa, więc i mama zajęta nieuwagą dziecka też może coś ogarnąć w domu. Podobno płytka jest dla nieco starszych dzieci 4+, ale Zosia (prawie 3 lata) bardzo ją lubi, więc to chyba kwestia dziecięcego gustu.

 

Książka ratująca życie

A teraz coś, co każdy rodzic powinien mieć w domu!!! To nieduża, lecz bardzo ważna książka o pierwszej pomocy dla dzieci i niemowląt. Książka na każdej stronie zawiera inną sytuację kryzysową np. „zachłyśnięcie” i szybką instrukcję działania z jednej strony w punktach tak, że nawet w pośpiechu można szybko wyłapać najważniejsze punkty działania. Z drugiej strony natomiast jest już więcej bardziej szczegółowych informacji na ten sam temat. Inne ważne tematy pierwszej pomocy w książce to m.in. uraz głowy, zatrzymanie krążenia, uraz, udar słoneczny, amputacja, ciało obce w oku, krwotok z nosa itp. Można ją kupić TU. Jej koszt to około 30 zł.

 

Pierwsza pomoc dla dzieci i niemowląt
Na targach oprócz wszystkich cieszących oczy i martwiących portfel produktów były też rozmaite porady oraz wykłady. Niestety nie mogłam na nie pójść, bo byłam z całym „Zestawem”, czyli z Mężem, Zosią i Helenką. Helenka szybko się znudziła i poszła spać , Zosia szybko się znudziła i zaczęła marudzić, a mój mąż szybko się znudził i się obraził ;)….

Więc same rozumiecie nie było łatwo, więc i tępo musiało być ekspresowe…

(Visited 230 times, 1 visits today)
1 Pogadały
0

Napewno też to polubisz !