Nie lubię o tym mówić, ani pisać, bo wracają wspomnienia, które są tak bolesne, że kują prosto w serce. Przypomina mi się jak blisko było od….
Noc z 2010 na 2011 rok.
Zima,mróz,wszędzie fajerwerki i ukochany mężczyzna przy boku.
3 tygodnie później… 5:55 rano.
-Janek, Janek, są!!!
-Co jest? co się stało?
-są, są dwie kreski!!!
6 tygodni później, puk, puk,puk
–Czy to serce?!
-Tak to właśnie je słychać.
3 miesiące później.
–Pani Ado jak będzie tak Pani “szalała” to może Pani stracić to dziecko…
-Dam Pani lek podtrzymujący ciąże+magnez+no-spe na złagodzenie skurczy, ale musi się Pani oszczędzać.
Zaczęłam 1 rok studiów magisterskich. Maluch był planowany i wyczekiwany. Jeździłam na zajęcia metrem. Wszyscy w pociągu udawali, że nie widzą mojego okrągłego brzucha. Kobiety czytały książkę, a mężczyźni zawsze patrzyli w inną stronę lub grzebali coś w telefonie.
Zapachy, mnóstwo zapachów. Wszędzie. W ciąży wydawało mi się, że świat jest nimi aż za nadto nasycony. Perfumy, papierosy, kanapki, ludzie, wszystko tak mocno pachniało….-niedobrze mi…
Docierałam na zajęcia koło 8 rano, do godziny 13 najczęściej zajęcia były przerywane, z powodu moich nagłych wyjść do toalety, tak wymiotowałam.Często, bardzo często.
Nic nie pomagało ani metody babci, ani herbatki i naturalne sposoby. Za farmakologie się nie łapałam. Powtarzałam sobie, że jak tylko urodzi się zdrowe to mogę tak rzygać, nawet do końca ciąży…i rzygałam.
Kolokwia, zaliczenia i mój bolący brzuch i takie uczucie, że jest w nim za mało miejsca, że zgniatam moje dziecko.Ból, strach, skupienie, ból,strach, nerwy.
5 miesięcy później.
–Pani Ado jest źle, proszę zwolnić, bo maluch w macicy ma za mało miejsca.Inaczej będę musiała Panią zamknąć na patologi ciąży.
Strach. smutek.złość.Te wszystkie uczucia razem tworzą mieszankę wybuchową. Mieszankę, która rozsadza wnętrzności z bezsilności.
8 miesięcy później. godz. 2 rano. 30.08. 2011 r. 36 tydzień ciąży.
Lato.ciepła noc. Chlust.
–Pani E., chyba się zaczęło. Dobrze jedziemy.
30.08.2011, godz. 10:00.
–Dalej 4 centymetry, oksytocyna.
30.08.2011, godz. 12:00
Ból, którego nie da się opisać. Wszechstronny i ogarniający a zarazem rozrywający od wewnątrz.
–Niech Pani poskacze na piłce pod prysznicem, to złagodzi ból. (gówno prawda, nic go nie łagodzi!)
30. 08. 2011 r, godz. 13:00
-Nadal 4 centymetry. Tak Panią boli, bo dziecko jest już gotowe, ale Pani nie.
-Anestezjolog. Trzeba zrobić znieczulenie, może to rozluźni mięśnie.
-Zgadza się Pani?
-Tak…
30. 08. 2011 r. godz. 13:30
–Boże, dziękuję ci, że nie czuję już tego bólu!
-Pani Ado, jest 10 cm,rodzimy. Proszę przeć!.
30.08. 2011 r godz. 14:00
-łe, łe, łe
(Pierwsze “słowa” Zosi ;)
Najpiękniejszy płacz na świecie i to uczucie. Nie da się go z niczym porównać! Niedowierzanie , że stworzyłam z mężem życie. Strach, “matko to moje dziecko!” Lęk o “Boże przyjechałam do szpitala jako Ada a wychodze jako MAMA!” Radość, bo to cud!. Miłość i cały świat w jednej małej osóbce.
ZOSI!
30.08. 2011 r. godz. 14:10
-Zapraszamy tatę na badanie i mierzenia malucha.
Karta malucha. Weryfikacja wpisanych danych:
1. Imię i Nazwiska: Zosia Krynicka
2. 10 punktów w skali Apgar
3. wzrost: 49 cm
4. waga: 2980 g.
5. godzina porodu: 14:00/ czas 12 h
6. data urodzenia: 28.08. 2011 r
Janek (tata) : Panie Doktorze tu jest błąd w dacie!. Moja córcia urodziła się przecież przed chwilą.
Pan Doktor schylił się nad naszą małą istotką i powiedział:
– Widzisz dopiero się urodziłaś a już mieszasz facetom w głowach.
…