Do tej pory matki karmiące piersią nie miały wyjścia, bo nie było “kącików dla matki z dzieckiem”. Był albo kibel, który śmierdział kałem albo miejsce publiczne, czyli tak zwana ławeczka w odosobnionym miejscu w centrum handlowym lub parku. Bo kobieta karmiąca piersią jest niedyskretna i z gołą piersią gorszy ludzi.
Wiele osób wciąż patrzy na kobietę karmiącą jak na ewenement przyrodniczy. Bo jej “cycek” jest niesmaczny, i się z nim za mocno afiszuje. Najlepiej żeby karmiąca przestała wychodzić z domu, bo tak nieestetycznie jeszcze wygląda. Jej dziecko też w sumie estetyczne nie jest, bo włosów nie ma i czasem w pampersa zrobi siku (w miejscu publicznym). To nic, że potem ten sam człowiek któremu karmiąca matko z brzydkim cycem przeszkadzałaś egzystować w galerii handlowej, będzie oglądał w zaciszu własnego domu filmy pornograficzne, którym do estetyki i wysmakowania wiele brakuje. Ta hipokryzja mnie przeraża.
Idąc tym torem myślenia kobieta powinna schować się z dzieckiem w brudnym i obsranym klozecie w którym nikt jej przeszkadzać nie będzie, no chyba że drzwi nie zamknie to wtedy i tak dziecka by nakarmić nie mogła, bo mogłaby urazić swoim nagim biustem kogoś kto chce tylko z toalety skorzystać. Polecam zatem wszystkim przeciwnikom karmienia piersią w miejscu publicznym, aby zjedli posiłek w kiblu, bo jakiś lunch z wołowiną może urazić wegetarianina, któremu być może przeszkadza krwisty kawałek mięsa zwisający z Twojej kanapki.
Ludzie nie popadajmy w paranoję. To tylko pierś. Duża, obolała, produkująca mleko pierś. Samo karmienie przez wiele tygodni jest jedną wielką walką z bólem i przeciwnościami losu. Matka karmiąca też czuje dyskomfort psychiczny. Bo o ile pani z filmu dla dorosłych ma zrobiony biust i jej za jego pokazywanie nieźle płacą, o tyle matka karmiąca wystawia go na widok publiczny bo musi, a nie dlatego, że chce i nie zastanawia nad tym, że ktoś z niesmakiem patrzy na jej “cyc” tylko reaguje na swoje małe dziecko, które nie poczeka, aż wszyscy inni nagle się zmyją z centrum handlowego, parku czy restauracji tylko po prostu drze japę w niebogłosy, bo chce jeść.
Teraz matek karmiących z obnażonym “cycem” jest coraz mniej bo i są specjalne miejsca, które nie śmierdzą kałem i jest specjalna odrzeż nie obnażająca “cyca” kobiety. Są też chusty, które zakrywają biust i dobrze! To trochę większy komfort i trochę mniej oburzonych gapiów. Tylko, że nie wszystkie matki stać, aby wydawać na bluzke do karmienia ponad 100 zł za sztukę, żeby móc nakarmić swoje dziecko, którego utrzymanie w czystości i przy życiu i tak kosztuje fortunę. Miejsc swobodnego karmienia też jest coraz więcej, ale też nie są wszędzie. Wiele matek chodzi na spacery do parków, a nie do galerii handlowych, aby wywietrzyć dziecko. A w parkach uwierzcie lub nie, nie ma miejsc odgradzających matki karmiące od innych ludzi i srających wszędzie niegorszących psów.
Wracając do rzeczy niesmacznych. Dla mnie niesmaczne jest palenie peta i dmuchanie mi w talerz gdy jem. Niesmaczne jest przewijanie dziecka z brudnego pampersa krzesło obok w restauracji. Niesmaczne jest nieuprzejme zachowanie kelnera lub chamskie zachowanie uchlanego gościa w restauracji, który łapie za tyłek młodą kelnerkę. Karmienie dziecka piersią, która notabene jest do tego celu stworzona jest smaczne, jest zdrowe i jest czynnością pozwalającą na przetrwanie naszemu gatunkowi.
Paweł Opydo ma racje. Karmienie piersią to kwestia edukacji. Ja dorzucam do tego jeszcze, że to kwestia kultury osobistej. Każdy z nas kiedyś z “cyca” jadł, bo nie było mleczka modyfikowanego. Nie było wtedy jeszcze ani bluzek do karmienia, ani chust, ani specjalnych miejsc. To wszytko pojawiło się teraz, gdy ludziom zaczęła przeszkadzać kobieca karmiąca dziecko pierś.