fbpx

Z życia mamy-dziecko w supermarkecie

Napisałam Ja : Ada | Kosmetomama
 

Ogólnie szczerze odradzam ten pomysł (mamy, które mają dzieci pewnie wiedzą, coś na ten temat), ale jeszcze jest czas dla przyszłych mam, aby zastanowiły się przed podjęciem decyzji o dużych zakupach z małym dzieckiem;).

Jeśli już trzeba Maluśkiewicza ze sobą zabrać no cóż, można wybrać 4 opcje. Opcja a) maluch w wózku sklepowym- najłatwiejsza jeśli zakupy są szybkie i okraszone słodkościami dla dziecka które grzecznie siedzi w wózku;), opcja b) nieco bardziej zaawansowana maluch na rękach mamy, opcja c ) maluch na własnych nogach ( duży poziom trudności, bo w pewnym monecie nie wiadomo czy łapać rzeczy spadające z półek czy swoje dziecko), opcja d) wybrana dziś przeze mnie, czyli Zośka w wózku sklepowym a jak już jest tyle zakupów że dziecka nie widać wystawiamy malucha z wózka żeby chodził na własnych nogach.
Sytuacja się komplikuje, kiedy na zakupy wybierasz się z przyjaciółką i jej dzieckiem, wtedy nie dość, że łapiemy z półek sklepowych „byle, co byle szybko”, to jeszcze łapiemy dzieci, które biegają środkiem sklepu i robią wślizgi pod inne wózki. Jak już przebrnęłyśmy przez wszystkie części sklepu przy kasie okazuje się, że ktoś nam chyba wózek podmienił, bo większości z tych rzeczy nie została do tego wózka przez nas włożona…i okazuje się, że Zosia (lat 3) postanowiła dokupić sobie niebieski biustonosz, bo ciocia go wcześniej sprawdzała, a Kubuś ( w tym samym wieku) postanowił, że bułki, które kupiła mama na kolacje mogą się też przydać innym ludziom w sklepie.
Tak, że wychodząc z supermarketu kupiłyśmy masę rzeczy, które może się przydadzą a może nie i niewiele tych naprawdę potrzebnych, czyli m.in. zdewastowanych, zgniecionych, wydłubanych w środku i rozkruszonych bułek na kolacje…. Taka historia, podejrzewam, że macie swoje równie zabawne.

 

(Visited 100 times, 1 visits today)
0 Pogadały
0

Napewno też to polubisz !